Wstępniak, czyli o czym nie napiszę.
To, że to blog o marketingu – myślę, że nie muszę nikogo przekonywać. Nie będzie wielkim odkryciem jeżeli stwierdzę, że znajdzie się tu trochę treści o modzie, nieco o fotografii, troszkę o PR, ale wydaje mi się, że lepiej napisać o tym czego tu zabraknie.
Po pierwsze, zabraknie w tym miejscu nadmiernej powagi, zadęcia i pseudoeksperckiej mowy. W branży bliskiej modzie, reklamie, eventom i fotografii jestem nieprzerwanie od 2004 roku. Jednak uważam, że wciąż wiem mało. Powiem więcej, wydaje mi się, że nie ma osoby, która wie naprawdę dużo. Każdy zna jakiś wycinek rzeczywistości, dociera do części klientów i rozumie fragment tego „światka”. Dlatego wyrażać opinie czy opisywać własne spostrzeżenia – TAK, ale arbitralnie określać co jest dobre, a co złe, budować nimb fachowca głębokiej wody – zdecydowanie NIE.
Po drugie, nie będzie tu żadnych tanich reklam, ani też drogich. Blog ma pokazywać spojrzenie na modę, wizje fotografii a nie reklamować określone marki. Jeśli kiedykolwiek blog stanie się popularny, zgłosi się sklep Pani Zosi albo przedstawiciel Armaniego, proponując opisanie ich kolekcji za określoną kwotę – usłyszą to samo: NIE.
Owszem, z przyjemnością zrealizujemy pokaz ubrań ze sklepu Pani Zosi czy sesję dla marki Armani, ale teksty sponsorowane nie wchodzą w grę.
Po trzecie, nie będzie monotematycznie. Dziś może pojawić się wpis o muzyce podczas pokazów, jutro na temat pseudo-modelek, zaś za tydzień luźne wspomnienie wojny na reklamy między Audii, BMW, Subaru, spuentowanej przez Bentleya (oj, to na pewno się pojawi). Ma być ciekawie, niekoniecznie tematycznie.
Do przeczytania?
P.K.